poniedziałek, 7 października 2013

ŻARCIE PRZETRWALNIKOWE - KASZA Z WARZYWAMI Z OGNISKA


Jak się żywić na 2 tygodniowym wyjeździe na Krym, gdy trzeciego dnia kończy się gaz w butli i chcąc nie chcąc MUSISZ improwizować, bo masz 3 gęby do wykarmienia, a gazu nie nabijają na stacjach!?

Oto krótka opowieść o smaku ogniska, 40 stopniowych upałach, przydrożnych arbuzach i... nie mytych garach. Czyli zupełnie inny przepis, gdzie nie estetyka czy wymysł się liczy, a pomysł, zaradność i pragmatyzm!

Od razu zaznaczam, że nasza podróż na Krym Polonezem była całkowicie spontanicznym posunięciem i właściwie brak planów towarzyszył naszej beztroskiej podróży non stop (więcej na http://fsoxepcohteam.blogspot.com ) Tu skupię się jednak na kulinarnej stronie naszej podróży i kilku praktycznych wskazówkach, dla tych, którzy planują nieplanowane wyjazdy ;)

Utarło się, że na wyprawy w nieznane zabiera się ze sobą jedzenie z Polski. Można oczywiście zaopatrywać się w sklepach przydrożnych w mniej lub bardziej znane produkty. (Nie pojmując cyrylicy bazujemy na rozpoznawalnym dizajnie). 
Dodatkowo polecam zabrać paczuszkę sody oczyszczonej, ma ona dwojakie działanie:
po pierwsze pomaga na struty żołądek
po drugie, można w niej wygotować spaleniznę z garnka, później wystarczy przetrzeć muszlami z morza i garnuszek jak nowy! ;)

Jadąc na spontaniczną wycieczkę, lub lądując w nieprzewidzianej sytuacji warto być przygotowanym na każdą ewentualność, dlatego prezentuję spis porad surwiwalowo-kulinarnych:

1. Nie obawiaj się przydrożnych straganów z arbuzami - pachnące i dojrzałe owoce doskonale nawadniają organizm podczas 40stopniowych upałów! 

2. Zaopatrz się w najtańsze produkty, które w miarę trzymają ważność i nie niszczą się w opakowaniach (np. ketchup, puszki z żarciem, kasza, makaron, ryż) oraz lokalne warzywa (bakłażan, cukinia, papryka na Krymie kosztują grosze!) Koniecznie kupuj DUŻE BANIAKI Z WODĄ

3. Jeśli chcesz żywić się mięsem NIE KUPUJ surowego - w takim upale nie zjesz mięcha przed wieczorem, a przez pół dnia ono i tak zdąży się popsuć. Mięsożernym polecam gotowe marynowane "coś" czyli tanie, zamarynowane części np. kurczaka - doskonale pasują do warzyw.

4. Unikaj zbędnego brudzenia naczyń - zamiast tradycyjnego pieczywa można się zaopatrzyć w chlebek LAWASH, który może być tacką, serwetką i plackiem typu "tortilla" - idealne do zawijania mieszaniny mięsno-warzywnej.

5. Nasza podróż zakładała rozbijanie się na dziko, więc od czasu deficytu gazu w butli wybieraliśmy miejsca, w których była szansa na rozpalenie "ogniska domowego"- tu konieczne są latarki, najlepiej czołówki i scyzoryk - polowanie na gałęzie i kamienie wymaga czasem oddalenia się od obozowiska ;)

6. Gdy w ekipie jest palacz papierosów o zapałki/zapalniczkę nie trudno, ale wspominam o tym, ponieważ w kuchni ekstremalnej nie można o niczym zapomnieć! :)

Po części teoretycznej czas na praktykę:
oto przepis na kaszę z warzywami z ogniska (którą widać na załączonym obrazku)

Składniki:
- kasza gryczana (nie wiem ile, "na oko", tak, żeby 3 osoby się najadły)
- woda mineralna - JAKIEKOLWIEK miejsce ze słodką wodą na Krymie jest Zoną Sanitarną, do której wstęp jest wzbroniony, a jakość wody wątpliwa.
- sól (tam nie trudno o sól z Morza Czarnego :) )
- keczup (myśląc, że to koncentrat kupiłam całkiem poręczne opakowanie
w trójkątnym tetra-pak, może 100ml)
- przyprawy zerwane na okolicznych łąkach (jeśli natrafimy na znajomo pachnące oregano lub czybrycę, można ją śmiało uszczknąć)

Sposób przygotowania:
 Wodę wlewamy do garnka, stawiamy na palenisku (tj. kamieniach blisko siebie ustawionych tak, by garnek nie spadł bezpośrednio w żar). Doprowadziwszy wodę do wrzenia wsypujemy kaszę gryczaną i gotujemy przez 15 minut. (jeśli kaszę przemieszamy tylko raz, tuż po wsypaniu, to ziarenka same się ułożą i nie będzie trzeba mieszać jej wcale - jest to wygodny patent, gdy gotuje się nad żywym ogniem) Po ok 15 minutach, gdy woda niemal całkowicie wyparuje (sprawdzamy to rozgarniając kaszę do dna garnuszka łyżką) kasza jest gotowa. Dodajemy do niej keczup, pokrojone warzywa i wszystko dusimy przez chwilę (jeśli żar jest zbyt duży, trzeba po prostu usunąć drewno z paleniska) Gdy warzywa zmiękną, a danie trochę przestygnie można obżerać się obiadem prosto z garnka :D