środa, 9 stycznia 2013

Jedzmy bardziej

Dawno mnie tu nie było, zaniedbałam pisanie, co wcale nie znaczy jednak, że nic się w moim życiu nie działo. Wręcz przeciwnie!

Wracam więc po przerwie na bloga... opowiem Wam też, co się w tym czasie działo... kulinarnego i nie tylko ;)

Po pierwsze pochwalę się, że znów mój wizerunek pojawił się w gazecie. Znajoma fotografka robiła zdjęcia mieszkańcom Sołacza - jednej z poznańskich dzielnic. Zupełnie przypadkiem wygadałam się, że mieszkam na tej ulicy, na której akurat nie znalazła żadnego modela...i tak się potoczyło. Pojawiłam się w samym środku dodatku poznańskiego do Gazety Wyborczej (nie, nie na "rozkładówce" ;))) ) 
Na zdjęciu jestem z jedną z moich kotek, mam też psa (któremu gotuję prawie codziennie... ale to nie są to potrawy na bloga ;) )
http://poznan.gazeta.pl/poznan/56,36039,12958077,Dziewczyna__z_kotem,,2.html 

Poza tym kolejny sukces! Zostałam zaproszona na Wrocławską ASP by poprowadzić wykład o Estetyce Kulinarnej. Co prawda terminy wciąż mi nie pasują (work is work :( ) ale może wiosną się uda!




Matka Polka brała również udział w konkursie organizowanym przez Restaurację Vine Bridge pt. "Jedzmy Bardziej". Z trzema innymi laureatkami konkursu:: Kasią, Olą i Anią zostałyśmy zaproszone na warsztaty kulinarne do w/w restauracji prowadzone przez szefa kuchni Radkiem Najmanem.



Oto fotorelacja z wydarzenia.
 (zdjęcia wykonywane albo moim telefonem, albo udostępnione z profilu Fb restauracji Vine Bridge).

Komponowanie menu. fot. Vine Bridge

Fartuszek  :) 

Dostałyśmy "firmowe" fartuszki i mogłyśmy wspólnie z szefem kuchni zabrać się za przygotowanie wymyślonego przez Szefa Kuchni menu na dzisiejszy wieczór. Propozycje były fenomenalne!

Sałatka z granatem, zielonym dressingiem
+ pierożki z ciasta filo








Na początek pierożki z ciasta filo z serkiem kozim, prażonymi orzechami włoskimi i... lawendą! Przyznam, że po raz pierwszy użyłam lawendy jako przyprawy, ale nie żałuję i zamierzam korzystać z niej częściej! Aromat prowansji w potrawie - coś świetnego!



Zielony dressing też okazał się strzałem w dziesiątkę, ale cóż się dziwić, w końcu wszystko było wykonywane pod kierunkiem szefa kuchni z prawdziwego zdarzenia!
fot. Vine Bridge


Warsztaty okazały się również spełnieniem moich estetyczno-kulinarnych zainteresowań. Nowe tendencje odchodzą od tradycyjnych naczyń, zarówno jeśli chodzi o kształt jak i formę. bazaltowe płytki dają za to wiele pola do popisu! Coś między kulinarnym suprematyzmem a ekspresjonizmem, w skrócie: gdyby Malewicz i Pollock byli kucharzami... to tak mogłyby wyglądać ich kompozycje na talerzach ;-)

kompozycje na płytkach bazaltowych .
fot. Vine Bridge
Pewnie nie jesteście w stanie zgadnąć, co na tym "talerzu" się znajduje, więc podpowiem: Poza nakładaną przeze mnie polędwiczką jest tu sos z kalafiora, soczewica i brukselka z chili (polecam tą brukselkę - wkrótce wrzucę przepis na nią na bloga, ponieważ dopiero jedząc ją nauczyłam się, że brukselka jest smaczna! Źle podana bywa tak, jaką ją znamy ze stołówki... gorzka i wodnista)

robimy suflet...

Deser zaproponowałam ja... przypomniałam sobie, że kiedyś będąc gościem restauracji wdałam się w dyskusję z kelnerem na temat mieszania smaków. Zaproponował mi suflet z gorzkiej czekolady i... sera pleśniowego! Niestety z przyczyn technicznych nie mogłam go wtedy zamówić...








Przyznam, że smak był zaskakujący! Lejąca się czekolada i smak sera roquefort uprasza podniebienie o JESZCZE! 
SMACZNEGO!
fot. Vine bridge


Wszystkich chcących posmakować dań proponowanych przez Szefa Kuchni Radka Najmana zapraszam serdecznie do odwiedzenia restauracji www.vinebridge.pl lub www.darkrestaurant.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz